-->

cover

środa, 14 lutego 2018

O miłości, oczywiście...

O miłości do bezkresu. O potrzebie przestrzeni, którą może nam zapewnić tylko Matka Natura. O małych (choć nie tylko) cudach, które można znaleźć, jeśli spojrzysz uważniej. Albo, które trwają tylko chwilę, kiedy wieje wiatr, kiedy zmienia się światło i kolor wody i nieba, kiedy cień otula ziemię. Nawet nie potrafię tego wytłumaczyć. Nie urodziłam się ani nad morzem, ani w żadnym pustynnym kraju. Tymczasem to właśnie wielka woda i piaszczyste krajobrazy skradły moje serce. Dwie skrajności tak bardzo mi bliskie. Pustynia zasługuje na odrębną opowieść...






Dziś o morzu... Odkąd zamieszkałam w Szkocji, kiedy to tylko możliwe, czmycham sobie na plażę. Najchętniej sama. Odkryłam, że przebywanie nad morzem regeneruje mnie i uspokaja. To najlepsza miejscówka na przemyślenia. Mogę iść przed siebie brzegiem, mogę siedzieć i gapić się w horyzont. I jest dobrze. Świat łagodnieje, sprawy się prostują. Mój poziom energii wzrasta.






Wielka woda jest dobra na wszystko. Wędruję po piasku, uśmiecham do błękitnego nieba, dziękując za wszystkie dobre rzeczy, które mi się przytrafiają. Innym razem, kiedy deszcz i wiatr smagają twarz, stoję na małej przystani i przeklinam, na czym świat stoi, bo tak. A czasami, sama na pustej plaży wrzeszczę do spienionych fal, żeby pozbyć się uczuć niemocy, bezsilności, złości...




Zostawiam tam wszystkie negatywne emocje. I wracam do domu z przewietrzoną głową. W ramach medytacji zbieram muszle. Uwielbiam je. Podobnie jak oszlifowane szkiełka, które grzechoczą mi w dłoniach wspomnieniami wczasów FWP, na które jeździłam z Rodzicami do Dźwirzyna.
Głęboka woda jeszcze nie tak dawno wywoływała u mnie niepokój, ale nauczyłam się nurkować i teraz wiem, jak ta głębia może otulić i uspokoić. Doświadczenia piękna podwodnego świata i niesamowitej ciszy są bezcenne i wracam do nich myślami ilekroć mam wrażenie, że codzienność staje się nie do zniesienia. To taka przystań dla zmęczonej duszy.




Bananowe brownie  (przepis Agnieszki Maciąg po mojemu)

3 bardzo dojrzałe banany, dokładnie rozgniecione widelcem
150 g jasnego cukru trzcinowego
1/2 szklanki jogurtu natralnego
1 jajko
1/2 łyżeczki cynamonu
1 czubata łyżka kawy rozpuszczalnej
1/2 szklanki dobrego gorzkiego kakao
130 g mąki
1 i 1/4 łyżeczki sody
garść posiekanych orzechów włoskich

Cukier miksujemy z bananami, dodajemy jajko, jogurt, cynamon i kawę. Wciąż miksując dodajemy kakao, a potem mąkę wymieszaną z sodą. Kiedy składniki się połączą, dodajemy orzechy, mieszamy. Piekarnik nagrzewamy do 165 stopni, masę przekładamy do blaszki (17 x 26cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy około 30 minut. Wierzch brownie ma być błyszczący, a środek lekko wilgotny. Ciasto lekko wyrasta, ale opadnie, kiedy ostygnie po wyjęciu z piekarnika. Jest bardzo dobre, ma głęboki smak i nie jest tak słodkie, jak brownie, które możemy kupić. Zachęcam do wypróbowania!




Rybny gulasz na szybką kolację  (na podstawie przepisu Billa Grangera z książki "Every Day")

3 łyżki oliwy
1 duża cebula, pokrojona na cienkie półplasterki
2 ząbki czosnku, zmiażdżone
2 łyżeczki startego imbiru
1 łyżeczka mielonego kuminu
1 łyżeczka kurkumy
1 laska cynamonu
1 puszka pomidorów, pokrojonych
600 g filetów z białej ryby, pokrojonych na spore kawałki
1 puszka ciecierzycy
2 łyżeczki miodu
pieprz cayenne
sól
sok z cytryny
pęczek posiekanej świeżej kolendry

Bill Granger zdobył moje serce dynią pieczoną z kuminem i kolendrą. To jedna z pozycji na liście 150 rzeczy do spróbowania, zanim opuścimy ten świat ;)  A dziś zapraszam Was na szybką kolację, taki rybny kociołek, trochę jak marokański tajine, trochę jak curry. W przepisie mowa o rybie, ale polecam jeszcze dodatek małżowego mięsa albo krewetek. Taki mały luksusik :)
Na niedużym ogniu rozgrzewamy oliwę i szklimy cebulę. Później dodajemy czosnek, imbir, kurkumę i cynamon i podsmażamy całość przez około 2 minuty. Następnie dolewamy 250 ml wody, dodajemy pomidory, trochę soli i na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu gotujemy przez 10 minut. Potem dokładamy kawałki ryby i na malutkim ogniu gotujemy około 5 minut, aż ryba będzie gotowa (kawałki nie powinny się rozpadać!). Na koniec dokładamy odsączoną cieciorkę. Dodajemy 2 łyżeczki miodu i doprawiamy całość do smaku solą, pieprzem cayenne i sokiem z cytryny. Gotujemy jeszcze na małym ogniu 2-3 minuty, dosypujemy posiekaną kolendrę i podajemy. Pyszne z kuskusem albo z chlebem. To przepis na 4-6 niedużych porcji.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...