-->

cover

wtorek, 1 października 2019

Zdążę przed północą...?

Wracając z pracy prawie zasypiam w autobusie. Dużo się działo. Ostatnie ciepłe dni niespodziewanie przeszły w chłód i czuję, że pora na powrót do rękawiczek i szalików. Dobrze mi w tym chłodzie. Lubię się opatulić i pojść na długi spacer. Lubię wracać do domu, rozkoszować się herbatką w stylu indyjskiego chai i piec ciasta z dużą ilością korzennych przypraw. Dziś natomiast, ponieważ pół soboty spędziliśmy na gotowaniu, czekał na mnie ukochany babcino-Hipopotamowy krupnik. Było coś jeszcze. Kiedy wysiadłam w autobusu, zobaczyłam nad morzem tęczę. Zdarzają się takie chwile, takie widoki, których uroku po prostu nie da się oddać. Trzeba tam być, zatrzymać się i podziwiać... Ten niesamowity obraz postawił mnie na nogi, bo chciałam po prostu dotrzeć do domu, zjeść kolację, schować się pod kocykiem i... w tajemnicy zapomnieć, że właśnie dziś Hipopotamowy blog ma szóste urodziny.
Krupnik był pyszny, jak wszystko, co przygotowujemy powolutku z dużą dozą czułości. A teraz, zanim usnę, chciałam Wam powiedzieć, że połowa mojego blogowania miała miejsce w Szkocji. I chociaż jak pewnie słyszeliście, jedyną stałą rzeczą w życiu są zmiany, to jednak cieszy mnie, że wciąż mam ten swój mały kącik w internetach. I nawet, jeśli nie znajdziecie tutaj rekordowej liczby postów, to mam nadzieję, że od czasu do czasu zaglądacie, a czasami też coś ugotujecie. Moje życie na przestrzeni trzech ostatnich lat zmieniło się sporo, największa rewolucja to sprawy zawodowe. Do tej pory moją ulubioną lekturą przed snem były książki kucharskie, a teraz zdarza mi się wieczorami zgłębiać zagadnienia związane np. z finansowaniem terroryzmu. Sami widzicie, spora różnica. Studiowanie przepisów na szarlotkę przed snem jest zdecydowanie zdrowsze :)
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad przyszłością bloga, a może bardziej nad jego kształtem. Nie mam jeszcze konkretnego planu, ale chciałabym najprawdopodobniej zamienić bloga na własną stronę internetową, która zapewni mi większe możliwości i swobodę działania i pozwoli różne rzeczy urządzić "po mojemu". Będę wdzięczna za rekomendacje, jeżeli znacie kogoś, kto się zna na rzeczy i pomógłby mi w tej transformacji. Nie musi być zaraz.
Zastanawiam się też nad kwestią instagramową. Mam instakonto, a tam... zdjęć pięć ;) Może się mylę, ale kiedy patrzę na konta niektórych, na treść i częstotliwość publikacji, to wydaje mi się, ze ich życie się toczy na Instagramie. Uwielbiam robić moje zdjęcia jedzenia i pisać posty o smakowitościach, ale mam też pracę na pełny etat i na chwilę obecną Hipopotam raczej nie zostanie gwiazdą Instagrama. Rozważę temat w przyszłości, bo mam takie małe marzenie i ogromną  nadzieję, że docelowy pełen etat będzie właśnie związany z fotografią kulinarną. Trzymajcie kciuki!




A w ramach obchodów urodzinowych, mam dla Was dwa przepisy, takie, z jakimi mam nadzieję kojarzy Wam się mój blog. Proste, doprawione życzliwością i korzennymi przyprawami (albo i nie, jeśli to nie Wasze ulubione...). I pyszne!
Zaczynam od apple crumble, czyli jabłek pod kruszonką. To jest mój ulubiony jesienny deser, od kiedy przybyłam na Wyspy. Poza tym, mogę zdradzić, że takie właśnie smakowite jabłka zostały dla mnie przygotowane na finał pierwszej kolacji, którą dla mnie przyrządził Nick. No i przepadłam, jak ta śliwka... :) Znaczy, że apple crumble może Wam odmienić życie :)


Jabłka pod kruszonką   (Apple crumble, przepis Nigela Slatera)

1 kg jabłek, obranych ze skórki i pokrojonych na kawałki
trochę cukru, do smaku,
1 łyżka wody
100 g mąki
75 g masła, schłodzonego
50 g płatków owsianych
100 g cukru trzcinowego

Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Jabłka, wodę i odrobinę cukru (do smaku) podgrzewamy w garnku,  na średnim ogniu, do momentu, aż jabłka zaczną się robić miękkie. Następnie jabłkową mieszankę przekładamy do naczynia żaroodpornego. Z pozostałych składników robimy kruszonkę, jak do ciasta, którą równomiernie posypujemy jabłka. Zapiekamy około 30 minut, aż kruszonka będzie chrupiąca i złota. Podajemy z lodami, albo z budyniem waniliowym. Porcja dla czterech osób.


Następny przepis, autorstwa innego sympatycznego Anglika, odkryłam w ubiegłym roku, szukając jesiennych inspiracji. Kolejna bardzo prosta receptura, którą można na wiele sposobów wykorzystać. Oryginalny przepis to mieszanka jabłek i gruszek, ale zdarza mi się też dodać kilka śliwek, które bardzo pasują do całości, a wraz z cynamonem (sypię więcej niż szczyptę!) i liściem laurowym (albo dwoma!), dodaję też skórkę okrojoną z pomarańczy, goździki, ziele angielskie, imbir i kardamon (proporcje dowolne, w zależności, jakie przyprawy lubicie). Wszystko sobie rozkosznie powolutku bulgota w garnku, a cały dom otula ciepły aromat grzanego wina. Owoce przygotowane w ten sposób można wykorzystać zamiast jabłek z przepisu powyżej, można też trzymać je w lodówce, w słoiku i pałaszować z jogurtem greckim albo owsianką. Albo - wracając do wspomnień z dzieciństwa - z grysikiem :)


Owoce duszone z liściem laurowym, pomarańczą i wanilią   (przepis Jamiego Olivera z książki Super Food. Family Classics)

1 kg jabłek, obranych i pokrojonych na ćwiartki
1 kg gruszek, obranych i pokrojonych na ćwiartki
3 pomarańcze (wyciskamy z nich sok, możemy też wykorzystać skórkę)
1 liść laurowy
szczypta cynamonu
1 laska wanilii, albo łyżeczka pasty waniliowej (opcjonalnie)

W sporym garnku mieszamy owoce, dodajemy odrobinę wody, sok wyciśnięty z pomarańczy, wanilię (ziarenka wyskrobane z laski przekrojonej wzdłuż) i przyprawy (namawiam do obfitości!). Na średnim ogniu, pod przykryciem, gotujemy około 40 minut, aż owoce będą mięciutkie, a niektóre zaczną się rozpadać. Taką wersję można schłodzić i wykorzystać na kilka sposobów, o których wspomniałam powyżej. Możemy też, na najmniejszym ogniu, gotować całość jeszcze około półtorej godziny, bez pokrywki. W efekcie uzyskamy mieszankę o konsystencji dżemu, tzw. fruit butter, która również może być przechowywana w lodówce i używana do kanapek na słodko. W ubiegłym roku właściwie co tydzień przygotowywałam te owoce, są naprawdę pyszne i nie dodajemy cukru, cała słodycz pochodzi ze wspaniałych dojrzałych owoców.
Jest wiele możliwości, jeśli chodzi o zapiekanie owoców pod kruszonką, nie musimy koniecznie używać jabłek, a poza sezonem, można wykorzystać mrożone owoce. Inspiracje od Jamiego możecie obejrzeć tu







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...