-->

cover

wtorek, 26 listopada 2019

O Dziadkach. I najlepsza zupa tej jesieni.

Zanurzyłam się w tej jesieni na dobre. Zamotałam w to, co ciepłe i miękkie. Zaparzyłam mnóstwo herbaty, a wciąż szukam kolejnych aromatycznych mieszanek. Dobrze być w domu i z przytulnego gniazdka słuchać wichury za oknem i patrzeć na spływające po szybach ogromne deszczowe łzy. Jednak nie kończy się na ucieczce przed złą pogodą, bo jak niedawno słyszałam, nie ma takiej, są tylko źle ubrani ludzie. Ponieważ niektórzy mają różne cuda zainstalowane w telefonach, wiem, że za nami tysiące kroków, pod zachmurzonym niebem, pod wiatr, w deszczu. Dużo było okazji do rozmów, jak to zwykle bywa, o wszystkim i o niczym, o wielkich sprawach i małych rzeczach. O ważnych ludziach, wspomnieniach i  sentymentalnych przedmiotach.






Jesteśmy oboje z Nickiem prawdziwymi szczęściarzami, bo los podarował nam fantastycznych Dziadków. Bardzo często o nich rozmawiamy, wracamy do różnych wspomnień, które są z nimi związane. Dziadków Nicka już z nami nie ma. Żałuję, że nie mogłam ich poznać. Z dużego biało-czarnego zdjęcia w ramce patrzy na nas świeżo poślubiona, uśmiechnięta para. Catherine i Douglas. Mieszkali w Durham, pracowali w aptece. Mój chłopak spędzał z nimi każde wakacje, ferie, dłuższy weekend. Zwykle jeździł tam pociągiem, a czasami Dziadkowie przyjeżdżali po niego do Edynburga. I zawsze go maksymalnie rozpieszczali ;) Dziadek Nicka lubił podróżować po Niemczech, więc wyjeżdżali z Babcią na rejsy po Renie. Z jednego z takich wyjazdów przywieźli niedużą replikę katedry z Kolonii. Ta mała katedra to jedyna rzecz, która została Nickowi z domu Dziadków. Teraz jest częścią naszego. Jest jeszcze ukryty bonus - pozytywka, którą uwielbiam! I malutki schowek ;)




Ja sama nie musiałam spędzać dwóch godzin w pociągu, żeby zobaczyć się z Dziadkami. Kiedy byłam mała, mieszkaliśmy w jednym domu. Babcia Halina opiekowała się mną, zanim poszłam do szkoły. Wcześniej odeszła z pracy w księgowości, żeby zająć się swoją pierwszą wnuczką. Dziadkowie zabierali mnie na wakacje. Babcia kiedyś wspominała, że niektórzy brali mnie za ich dziecko ;) Babcia szykowała mi wspaniałe śniadania i "podobiadki" i parzyła rumiankową herbatę. Zabierała mnie do lasu na fantastyczne spacery. A przede wszystkim, Babcia mi bardzo dużo czytała. I kiedy poszłam do zerówki, szczerbata, z kucykami i ortalionowym workiem na kapcie, sama już potrafiłam czytać.
A Dziadek Wiesiek był taksówkarzem. Białego poloneza z numerem 19 znało mnóstwo ludzi z naszej miejscowości. Dziadek nie miał nigdy aż tyle anielskiej cierpliwości, co Babcia, ale podobnie jak ona, do dzisiaj wspiera mnie pod każdym względem. Grzana kiełbasa, wiadomo, z Dziadkiem. Chciałabym mieć tyle pogody ducha i takie jasne, dobre oczy, jak mój Dziadek. Przedmiot z domu Dziadków...? Parę ładnych lat temu, Babcia chciała mnie zmotywować do jakiegoś egzaminu, i obiecała mi swoją książkę kucharską. Egzamin był już dawno za mną, kiedy pijąc z Dziadkami herbatkę dowiedziałam się, że książkę zgarnęła moja młodsza siostra. Bo Babci umknęło... :)




Pewne przedmioty mają dla nas ogromną wartość sentymentalną, ale naturalnie nie chodzi tutaj o rzeczy materialne. Mamy szczęście, bo nasi Dziadkowie byli / są blisko i kochali nas takimi, jakimi jesteśmy. Kochali za nic. I zawsze chcieli dla nas jak najlepiej. W ubiegłym roku Nick poznał moich Dziadków. Odwiedziliśmy ich, było ciasto, herbatka, Dziadek nasmażył swoich niezrównanych kotletów. Właśnie tak przyjęli Mikołaja (tak go nazywa Babcia), po swojemu, ciepło i serdecznie. Już się nie możemy doczekać kolejnego spotkania. I wiem, że oni też :)




Zupa paprykowo - pomidorowa z nutką Północnej Afryki  (na podstawie przepisu z książki Sarah Britton "Naturally Nourished")

3 łyżki oleju
3 cebule, posiekane drobno
4 ząbki czosnku, zmiażdżone
2 łyżeczki mielonego kuminu
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka mielonego imbiru
1 łyżka harissy
4 duże czerwone papryki, pokrojone na nieduże kawałki
1,7 l warzywnego bulionu
1 puszka pomidorów
garść suszonych pomidorów z oliwy, posiekanych
1 puszka ciecierzycy
sól

Rozgrzewamy w garnku olej i smażymy cebulę, aż będzie miękka i złota. Potem dodajemy czosnek i wszystkie przyprawy podsmażamy na małym ogniu około 3 minut. Kolejno dodajemy paprykę, podsmażamy chwilę, a potem wlewamy do garnka trochę bulionu (tyle, aby przykryć paprykę) i na średnim ogniu pod przykryciem gotujemy około 15 minut, aż papryka będzie miękka. Teraz pora na dodanie pomidorów, z puszki i suszonych, i reszty bulionu. Całość zagotowujemy, a potem na małym ogniu pod przykryciem gotujemy około 25 minut. Odstawiamy zupę, żeby nieco wystygła, a potem blendujemy. Nie musi być dokładnie. Na koniec doprawiamy solą i dokładamy odsączoną ciecierzycę. Możemy podać z płatkami migdałowymi, jeśli są pod ręką, i z odrobiną jogurtu. Albo bez żadnych dodatków. Przepis na 4-6 porcji. Piękny kolor i wspaniały smak, zdecydowanie nasza zupa tej jesieni :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...