Lubię mieć w lodówce pyszności czekające na swój moment. Lubię wiedzieć, że jest pod ręką coś smacznego dla niespodziewanych gości, albo w sam raz na małą chwilkę łasuchowania przy dobrym filmie. Ryba w stylu curry nadaje się niezwykle na małe conieco... Pogoda u mnie dziwna, dni są żółte i zakurzone, słońca nie widać, ba, nie widać nawet niedalekich budynków... A wieczorami ulice wyglądają trochę jak z filmów grozy. Wiatr unosi piasek i pył, jest duszno i tylko ci, którzy naprawdę muszą, wychodzą z domu. W takich okolicznościach weekend łasuchowo - filmowy brzmi zachęcająco :)
Jakiś czas temu w poszukiwaniu weekendowych inspiracji znalazłam przepis na rybę słodko - kwaśną. Bardzo lubię takie połączenia, a poza tym autorem receptury jest słynny Yotam Ottolenghi i byłam podwójnie ciekawa efektu. Przygotowałam Yotamową rybkę już kilka razy i bardzo mi smakuje, ale muszę powiedzieć, że daleko jej do obiecanej słodko - kwaśnej. Smak jest tutaj zdominowany przez sporą ilość curry, więc jeśli za nim nie przepadacie, proponuję dodać jedynie łyżeczkę albo szczyptę. Można również podwoić ilość octu i cukru, żeby uzyskać nieco więcej sosu. Odjęłam z oryginalnej receptury jedną paprykę (dwie w zupełności wystarczą) i trzymam rybę w piekarniku nieco dłużej niż sugerował autor przepisu. Za pierwszym razem trochę mnie denerwowały wskazówki dotyczące czasu smażenia, tu trzy minuty, tu pięć, tu osiem... Podaję Wam tak, jak autor nakazał, ale wcale się nie trzeba sztywno tego trzymać, sprawdziłam ;)
Ryba w stylu curry (przepis Yotama Ottolenghiego)
600 g filetów z białej ryby, pokrojonych na średniej wielkości kawałki
2 cebule, średniej wielkości, pokrojone w cienkie półplasterki
2 papryki, w różnych kolorach, pokojone w paski
2 pomidory, obrane ze skórki i pokrojone na małe kawałki
3 ząbki czosnku, zmiażdżone
3 listki laurowe
1 łyżka nasion kolendry
1 i 1/2 łyżki curry
1 i 1/2 łyżki cukru
3 łyżki octu
2 jajka, lekko ubite
mąka do panierowania, wymieszana z solą i pieprzem
oliwa do smażenia
150 ml wody
sól, pieprz
garść posiekanej kolendry, do podania
garść posiekanej kolendry, do podania
Do całej operacji przyda się nam patelnia i żaroodporne naczynie, które finalnie z rybą wyląduje w piekarniku. Kawałki ryby obtaczamy najpierw w mące, potem w jajku. Na patelni rozgrzewamy trochę oliwy (około 2 łyżek) i smażymy je, z obu stron, w sumie przez 3 minuty. Podsmażone kawałki ryby układamy obok siebie na dnie naczynia żaroodpornego. Na umytej patelni znów rozgrzewamy dwie łyżki oliwy, dokładamy plasterki cebuli i nasiona kolendry. Podsmażamy około 3 minut, na średnim ogniu i mieszamy. Potem dodajemy na patelnię paprykę i podsmażamy 5 minut, kolejno dokładamy czosnek, listki laurowe, pomidory i curry. Całość gotujemy na średnim ogniu około 8 minut mieszając, a potem dodajemy cukier, ocet, łyżeczkę soli i trochę pieprzu. Gotujemy 5 minut. Po tym czasie dolewamy na patelnię 150 ml wody i doprawiamy całość do smaku, a potem zawartość patelni przekładamy do naczynia żaroodpornego, tak, aby kawałki ryby były przykryte papryką i sosem. Piekarnik rozgrzewamy do 170 stopni i pieczemy całość około 15 minut. Rybę można podawać tego samego dnia, w pokojowej temperaturze, ale najlepiej smakuje, kiedy poleżakuje 2 dni w lodówce. Podajemy posypaną kolendrą. To proporcje na 4-6 porcji.
Granita latte
2 szklanki mleka
1/3 szklanki mocnego espresso (Nescafe da radę...)
3 łyżki płynnego miodu (może być mniej, do smaku)
1/2 łyżeczki cynamonu
Wszystkie skladniki dokładnie mieszamy i wlewamy do płaskiego metalowego lub plastikowego naczynia, najlepiej z pokrywką. Wkładamy je do zamrażalnika na kilka godzin. Kiedy całość się zamrozi, możemy widelcem porozbijać masę ma małe kryształki (trzeba będzie to zrobić kilka razy, żeby granita się ładnie prezentowała). Można też po prostu po zamrożeniu łyżką "zdrapywać" lodowe skrawki. To porcja dla dwóch łasuchów albo czterech osobników na diecie ;) Polecam od razu przygotować podwójną, jakoś tak szybko znika :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz