-->

cover

wtorek, 10 listopada 2020

#dynia 1

Październik miał być u mnie dyniowy, ale ten miesiąc po prostu za szybko minął... Działo się tyle istotnych rzeczy, że jakoś nie mogłam się skupić na blogu. Umknęły mi nawet siódme urodziny Hipopotama z początku października. A świat już listopadowy... Chłodnawy, momentami zadumany i smutny. W Zaduszki dodatkowa świeczka, dla mojej Babci Lusi, która odeszła od nas w sierpniu. Chwila zatrzymania w codziennym biegu i garść serdecznych myśli o tych wszystkich dobrych duszach, które jeszcze niedawno były tuż obok, przy wspólnym stole.
Listopad nie jest moim ulubionym miesiącem, najchętniej schowałabym się w kąciku z zapasem książek i herbaty. Miałam koncepcję niewielkiej ucieczki w cieplejsze strony świata, ale jak wiadomo, ten rok jest szczególny i wiele naszych planów wzięło w łeb. Na szczęście wciąż jest jeszcze mnóstwo tych malutkich pozytywnych rzeczy, tych najprostszych, na wyciągnięcie ręki, które pomagają przetrwać większość życiowych komplikacji. Chwila nad morzem, kiedy akurat nie wieje i nie leje i powrót do domu z kieszenią pełną oszlifowanych szkiełek. Spacer jedną ze ścieżek, gdzie sympatyczne alejki zastąpiły dawne tory kolejowe, mnóstwo wiewiórek, które próbują się jak najlepiej przygotować do zimy i roześmiana para, która dziarsko maszeruje przez chłód, a na ich głowy lecą kolorowe liście. A w domu o tej porze roku co i rusz wkładam do piekarnika dynię, która czasami z powodzeniem zastępuje kapryśne listopadowe słońce. 






Dyniowe przepisy, które gościły na blogu do tej pory, znajdziecie tu. Kocham dynię pieczoną, bardzo nam też przypadło do gustu połączenie dyni i masła orzechowego (znajdziecie przepisy na zupę albo gulasz), a dynia plus ser pleśniowy to właściwie klasyka! Dzisiaj piękna sałatka, czyli kuskus z pieczoną dynią, granatem i odrobiną świeżych chrupiących warzyw dla równowagi. A do tego sos, który wynalazłam kiedyś u Donny Hay i zapisałam na szybko w kalendarzu. Bardzo prosty, z dużą ilością kuminu, którego jednak specjalnie nie wyczuwamy (ja sypałabym kumin do niemal wszystkiego, ale nie wszyscy są takimi fanami... Warto natomiast pamiętać o pozytywnym wpływie kuminu na nasze procesy trawienne i przemycać choćby odrobinkę!). 






Kuskus z pieczoną dynią, granatem i fetą


200 g kuskusu
10-12 (albo i więcej) grubych półplasterków dyni
ziarenka z 1/4 granatu
100 g fety
1/2 ogórka, przekrojone wzdłuż, wydrążone pestki, pokrojone w plasterki
1/4 - 1/2 czerwonej cebuli, pokrojonej w półplasterki
oliwa z oliwek, sól i pieprz
sos: 2 łyżki miodu + 2 łyżki oliwy + 2 łyżki octu z białego wina + 1 łyżeczka kuminu

Sałatka najlepiej smakuje, kiedy dynia jest ciepła, więc dynię przygotujemy na końcu. Zaczynamy od dokładnego wymieszania składników sosu. Kuskus wsypujemy do garnka, dodajemy odrobinę soli i oliwy i zalewamy wrzątkiem, tylko do momentu, kiedy kuskus będzie przykryty. Nie warto dodawać więcej wody, bo kuskus nie będzie sypki. Garnek przykrywamy pokrywką i odstawiamy na 10-15 minut. Potem mieszamy kuskus widelcem, żeby osiągnąć pożądaną konsystencję. Rozgrzewamy piekarnik z opcją górnej grzałki na około 200C, układamy na blasze kawałki dyni i delikatnie polewamy oliwą, a potem posypujemy niewielką ilością soli i świeżo zmielonym pieprzem. Pieczemy do momentu, aż dynia będzie miękka i zacznie się karmelizować, ale sprawdzamy co i rusz, żeby kawałki nie zaczęły się rozpadać. Kiedy dynia jest gotowa, układamy na talerzach warstwę kuskusu, cebulę i ogórek, kawałki dyni, a potem posypujemy pokruszoną fetą i ziarenkami granatu. Ostatni krok to skropienie całości sosem. Przepis na dwie porcje. Pyszne i piękne! Składniki można łatwo podwoić, a żeby sałatka była bardziej treściwa, proponuję dodatek ciecierzycy. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...