Siedzę na balkonie, czytam ulubione czasopismo i rozkoszuję się pysznym ciastem. Raj na ziemi! Wygrzewam się w słońcu jak leniwy kocur i zaklinam - chwilo trwaj... A potem myślę o płycie Turnaua, której słuchałam wczoraj wieczorem i przypomina mi się śpiewany przez Grzegorza wiersz Iwaszkiewicza: "Takiej drugiej chwili nie będziesz już miał... takiej łaski bogów nie będziesz już miał...". Ano właśnie. Do tego jeszcze niedawno znaleziony cytat, podobno Buddy: "Jest jeden mały problem - myślisz, że masz czas..." I proszę - to jak kubeł zimnej wody w tym gorącym słońcu. Skutecznie budzi. Bo rzeczywiście, ilu z nas serio traktuje czas, który został nam dany i zdaje sobie sprawę z jego nieuchronnego upływu...? Co byście zrobili, tak zupełnie poważnie, dowiadując się na przykład jutro, że zostaje Wam rok - dwa lata życia? Mało się zastanawiamy nad tym, że przysługuje nam jedynie "teraz". Dzień wczorajszy, lepiej czy gorzej wykorzystany gdzieś już umknął, a jutro... Kto tak naprawdę wie, co przyniesie jutro? Ktoś tylko wspomni, że czas tak szybko płynie, że lata lecą... Pora wziąć sprawy w nasze własne ręce. Ruszyć się z pracy, która nas uwiera. Założyć sukienkę, która czeka na specjalną okazję - przecież każdy dzień jest szczególny... Pora mówić ludziom, że są dla nas ważni, że ich kochamy, pora spędzać z nimi czas, być dla nich, słuchać i rozmawiać z nimi. Czas wyruszyć w podróż... Nasza planeta jest taka niezwykła, a my się uparcie trzymamy naszego kąta ;) Jest tyle miejsc do zobaczenia, tylu ludzi do spotkania... Pora też robić miłe niespodzianki :) Czemu by nie zapukać do czyichś drzwi niosąc takie oto ciasto:
Wynalazłam ostatnio mnóstwo fajnych przepisów na serniki. Mimo, że pora bardziej przecież owocowa niż sernikowa, zapragnęłam sernika właśnie. Do tego jeszcze od kilku dni czasu miałam ochotę na grzech w wersji czekoladowej, a przy okazji ostatnich zakupów trafiły mi się cudne wiśnie. Trzeba było jakoś te wszystkie dobroci połączyć i okazało się, że jest na to sposób. Przypomniał mi się przepis z bloga Pistachio , który od jakiegoś czasu był na mojej "liście oczekujących". Zmodyfikowałam go odrobinę wedle własnych upodobań i oto można się delektować ciastem, które już w trakcie pieczenia pachniało tak niebiańsko, że trudno się było oddalić od piekarnika :)
Wynalazłam ostatnio mnóstwo fajnych przepisów na serniki. Mimo, że pora bardziej przecież owocowa niż sernikowa, zapragnęłam sernika właśnie. Do tego jeszcze od kilku dni czasu miałam ochotę na grzech w wersji czekoladowej, a przy okazji ostatnich zakupów trafiły mi się cudne wiśnie. Trzeba było jakoś te wszystkie dobroci połączyć i okazało się, że jest na to sposób. Przypomniał mi się przepis z bloga Pistachio , który od jakiegoś czasu był na mojej "liście oczekujących". Zmodyfikowałam go odrobinę wedle własnych upodobań i oto można się delektować ciastem, które już w trakcie pieczenia pachniało tak niebiańsko, że trudno się było oddalić od piekarnika :)
Sernikobrownie z wiśniami
Masa brownie:
200 g dobrej gorzkiej czekolady (ew. gorzkiej i mlecznej)
180 g masła
150 g cukru
30 g gorzkiego kakao
40 g mąki
5 jajek
szczypta soli
Masa sernikowa:
400 g kremowego serka (użyłam jogurtowego serka labneh)
80 g cukru
1 łyżeczka ekstraktu wanilii
2 jajka
150 g wiśni
Czekoladę z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej i odstawiamy do ostudzenia. Jajka miksujemy ze szczyptą soli i cukrem, około 3 minut, aż podwoją objętość. Dodajemy ostudzoną czekoladę, a potem mąkę i kakao. Mieszamy albo lekko miksujemy całość. Serek miksujemy na gładką masę z jajkami, cukrem i ekstraktem waniliowym. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Tortownicę 23 cm wykładamy papierem do pieczenia i lekko smarujemy masłem. Wylewamy najpierw masę czekoladową, a potem sernikową i nożem tworzymy "esy floresy". Na wierzchu układamy wiśnie. Pieczemy 45 - 60 minut, aż powierzchnia ciasta się zetnie, ale środek pozostanie lekko wilgotny. Możemy pod koniec pieczenia przykryć ciasto folią aluminiową. Kiedy ciasto ostygnie, (środek pewnie opadnie, ale nie szkodzi, i tak jest urocze) dobrze jest włożyć je na noc do lodówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz